Maj
to miesiąc, w którym Miasto Pudełek podjęło kolejne wyzwanie. Tym razem celem
było głębsze wniknięcie w literacką tkankę Szczecina. Asekuracyjnie założyłam,
że sukcesem będzie przeczytanie przynajmniej jednej książki osoby związanej z
naszym miastem czy to z racji urodzenia, czy też w związku z umiejscowieniem
akcji w grodzie Gryfa. Bez znaczenia był dla mnie gatunek, nie przywiązywałam
wagi do tego czy będzie to literatura wysokich lotów, czy też może coś z półki
z bestsellerami. Grunt to pogłębić swoją wiedzę w tym temacie.
Jak
to wypadło? Wystartowałam z bezpiecznej pozycji, przeczytałam – jak
zapowiadałam - jedną książkę. I na tej jednej się nie skończyło, z radością
oświadczam, że udało mi się przeczytać jeszcze trzy. To jednak zaledwie
namiastka tego, co w tym zakresie reprezentuje szczecińska literatura.
Miesięczne wyzwanie Miasta Pudełek to za mało, żeby ogarnąć i w sposób uczciwy
opisać wszystkich pisarzy i ich dzieła. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest
zupełnie odrębny cykl, w którym każdy z odcinków poświęcony byłby jednej
sylwetce. I przyznaję, że zaczynam nad takim wątkiem na blogu się zastanawiać.
Co
przeczytałam w ramach wyzwania? Pierwszą pozycją był „Apetyt na eksces. Szkice
o literaturze, szkice o krytyce” Alana Sasinowskiego. Nie mogłam najnowszej
publikacji Alana nie przeczytać, gdyż znamy się i z racji koleżeństwa czułam
się zobligowana do zaznajomienia się z treścią tejże. Jest to raczej książka
dla osób głęboko zakorzenionych w literaturze, interesujących się krytyką i
zagadnieniami czysto teoretycznymi. Konieczna jest znajomość tekstów czytanych
i komentowanych przez literaturoznawców i krytyków. Trzeba po prostu
interesować się nie tylko samą literaturą, ale tym, jak się o literaturze
pisze. Alan Sasinowski to nie tylko dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”, to
również prozaik – wydał trzy powieści: debiut o znamiennym tytule „Sukces”,
„Pełną kontrolę” oraz „Rupiecia”.
O
autorze kolejnej książki nigdy nie słyszałam i niczego wcześniej nie czytałam.
„Kopuła” Pawła Jakubowskiego to – jak sugeruje opis na okładce – mikropowieść.
Ja osobiście miałam skojarzenia z dramatem, choć nie było typowych podziałów na
akty, sceny i postaci. Wrażenie nie do końca bezzasadne, bo twórca „Kopuły” to
również aktor szczecińskiego teatru Nie ma, a sama książka została przez autora
przygotowana do wystawienia przez wspomniany teatr. Nie bez znaczenia jest
również fakt, że cała intryga opiera się przede wszystkim na dialogach, a
opisowość jest tu znikoma. „Kopuła” wciąga, czytelnik jest ciekawy jak potoczy
się dalej akcja, ale już wielowariantowość zakończenia trochę (przynajmniej
mnie) rozczarowuje.
„Szamani
życia” Wojciecha Burgera to ten typ literatury, której nie czytam na co dzień.
Książka w jakimś tam sensie jest poprawna, na pewno dobra jako czytadło do
zabicia czasu. W żaden sposób nie jest nowatorska, autor nie tworzy nowego
języka, nie przełamuje stereotypów, nie łamie konwencji. Ale jak już
wspominałam wcześniej, nie sugerowałam się żadnymi innymi kryteriami poza tym
szczecińskim. A Szczecina w „Szamanach życia” dużo. Cała akcja rozgrywa się
praktycznie na ulicach miasta, topografia jest na tyle dokładna, że nie
pozostawia żadnych wątpliwości. A bohaterowie to ludzie zakochani w Szczecinie,
co traktuje jako duży plus. Dlaczego? Bo naprawdę miło jest czytać (nawet
jeżeli to fikcja), że ktoś jest zadowolony z tego, że żyje i mieszka w
Szczecinie.
I
na koniec pisarz znany i z niemałym dorobkiem: Artur Daniel Liskowacki i jego
zbiór opowiadań „Szepty miłosne”. Książkę przeczytałam dość nieuważnie, dlatego
nie będę jej wartościować. Natomiast uważam, że każdy szczecinianin, który dużo
czyta i do tego interesuje się miastem powinien bliżej zapoznać się z
twórczością Liskowackiego. Nie tylko dlatego, że zakorzeniona jest w Szczecinie
i z nim powiązana, ale również dla języka i zmysłu obserwacyjnego pisarza.
Zarówno w „Szeptach miłosnych”, jak i kilku innych książkach Liskowackiego, które przeczytałam dostrzec
można z jaką uwagą i precyzją oddaje twórca gesty i język swoich
bohaterów. Są to rzeczy niedostrzegalne na pierwszy rzut oka, wynikające z
atmosfery, z istoty danej sytuacji. Oddaje to swoistym, plastycznym językiem,
bardzo melodyjnym i wciągającym.
A
jakie Wy przeczytaliście książki?
Powiązane
posty:
Świetny wpis. Czytałam z zaciekawieniem, bo sama na temat szczecińskich pisarzy do tej pory wiedziałam bardzo niewiele.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) W planie jest osobny cykl o szczecińskich autorach, bo naprawdę jest o kim pisać :)
Usuń