niedziela, 4 marca 2012

Jeżycjada po szczecińsku


Zaczytywałam się niegdyś w książkach Małgorzaty Musierowicz. Uściślając, wciąż do nich wracam, gdyż oddziałują na mnie na wielu płaszczyznach. Dziwić pewnie może, że dorosła kobieta czytuje powieści skierowane do nastolatek, ale wiem, że nie jestem fenomenem (uświadomiła mi to lektura "Małgorzaty Musierowicz i Borejków" Krzysztofa Biedrzyckiego).
Poza perypetiami głównych bohaterek, poza giętkim, plastycznym językiem, poza dużym zmysłem obserwacyjnym ujmowała mnie jeszcze rzecz jedna. Mianowicie drugi bohater, który zawsze występował gdzieś w tle budując przestrzeń opisywanych zdarzeń. Tym bohaterem było, jest Miasto. Dla niewtajemniczonych miastem tym jest Poznań. Zakochałam się w nim właśnie dzięki lekturze książek Musierowicz. Polubiłam je znacznie bardziej niż swoje rodzinne...tak było kilkanaście lat temu. Wtedy marzyłam o tym, by ktoś w podobny sposób oprowadził czytelnika po Szczecinie. Żeby zaistniał, zaczął żyć swoim życiem i zachwycał swoim bytem. Chciałam, żeby ktoś mnie przekonał, że jest równie czarujący jak Poznań. Jednak konfrontacja, nie tylko z Poznaniem, pozbawiała mnie złudzeń. Brak starego miasta z rynkiem w jego centrum, jakaś taka szarzyzna i senność typowa dla miasteczek prowokowała chęć ucieczki.
Dzisiaj myślę, że sama chętnie napisałabym taką książkę. Pokazałabym czytelnikowi Pogodno, spokojną dzielnicę nadającą się do zamieszkania, zaprosiłabym na spacer do Parku Kasprowicza bądź Żeromskiego, zaproponowała spoczynek na ławce na Deptaku Bogusława, zachęciła do wypicia kawy w Cafe22 i hulanek w Hormonie.
Dzisiaj akceptuję te miasto razem z jego niedoskonałościami.

4 komentarze:

  1. W książkach Moniki Szwai można trochę o Szczecinie wyczytać. Zwłaszcza o Pogodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, Szwaja w niektórych książkach opisuje Szczecin. Trochę też w nich Zdrojów i Podjuch.
    Czuję podobnie, jak Ty, Estero :) Jeżycjada jest rewelacyjna, a ukazany w niej Poznań naprawdę przyjemny, a nawet magiczny. Brakuje takiej pozytywnej powieści o naszym mieście. Ciekawe, czy kiedyś ktoś wypełni tę lukę?

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Zabrałbym czytelnika może nie na szczecińską Starówkę, w sensie na Rynek Nowy, ale w uliczki okalające np. Kuśnierską, Rycerską, Koński Kierat, Mariacką i mój ulubiony Plac Orła Białego. Takie zakamarki z klimatem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musze w takim razie nadrobić czytelnicze zaległości! Sama kiedyś roiłam, że stworzę coś na kształt Jeżycjady, ale na pewno z radością przyjęłabym fakt, iż ktoś zechciałby wypełnić ową lukę!

    OdpowiedzUsuń

Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)