sobota, 8 czerwca 2013

Gryfia w mieście Gryfa

Nie jestem feministką ani Matką Polką. Żadna ze mnie kura domowa czy łamaczka męskich serc. W pierwszej kolejności jestem po prostu człowiekiem. Dopiero potem myślę o sobie w kontekście płci. I jako kobieta przyznać muszę, że Nagroda Literacka dla Autorki Gryfia jest strzałem w dziesiątkę. Dlaczego? Bowiem twórczość kobieca bywa deprecjonowana i definicyjnie upraszczana. W powszechnym mniemaniu sprowadza się do tzw. czytadeł, romansideł, lekkiej i łatwej lektury. Zapewniam, kobiety również stać na literaturę, która porusza, kreuje, zaprasza do dyskusji czy dotyka problemów i namiętności niezależnych od płci. Jest ona gatunkowo zróżnicowana, bywa odkrywcza zarówno w warstwie językowej, jak i światopoglądowej.

Źródło: oficjalna strona Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia




Wspomniana Nagroda Literacka dla Autorki Gryfia i towarzyszący jej Festiwal Literatury Kobiet Gryfia to doskonała okazja, żeby zweryfikować stereotypy, poznać bliżej sylwetki polskich pisarek, tych już świętej pamięci i tych, które poznać i zapamiętać należy. Kluczową dla mnie kwestią jest fakt, że pomysł na nagrodę jest nasz, szczeciński. To właśnie u nas, pod skrzydłami Kuriera Szczecińskiego, zrodziła się inicjatywa o zasięgu ogólnokrajowym. Kibicuję Gryfii nie tylko dlatego, że docenia kobiecą literaturę, ale również dlatego, że prezentuje ją szerokiemu odbiorcy. Każdy z nas może wziąć udział w festiwalu, kupić książki na kiermaszu, wybrać się na spotkanie z finalistkami czy na konferencję prowadzoną przez literaturoznawców lub – jak uczyniłam to dzisiaj – udać się szlakiem piszących kobiet.
W skromnym pochodzie ulicami Szczecina, którego przewodnikiem był Przemek Głowa uczestniczyli zarówno mieszkańcy, jak i przejezdni. Oprócz opowieści o słowiańskich, szwedzkich i pruskich wpływach na historię Szczecina, ciekawostek dotyczących niezwykłych kobiet związanych z miastem (na przykład Dity Parlo czy Sydonii von Borck) swoistą atrakcją było towarzystwo Elżbiety Cherezińskiej, autorki nominowanej do nagrody Gryfia. Na moment nawet „odebrała” głos Przemkowi Głowie, dzieląc się swoją interpretacją dotyczącą morderstwa małżonki Przemysła II. Dodać koniecznie muszę, że jedna z pań nie-szczecinianek, zachwyciła się naszym miastem! To było naprawdę miłe i w pewien sposób kojące.

 "Głowa oprowadza". Fot. Estera Zoc-Firlik

Mamy zatem Gryfię w mieście Gryfa. Po raz drugi, mam nadzieję, że nie ostatni. Oby inicjatywa przetrwała długie lata i reprezentowała miasto tak samo, jak na przykład Kontrapunkt. Niech Szczecin będzie „floating” nie tylko w sensie wizualnym, urbanistycznym czy rekreacyjnym, ale również w wymianie myśli i doświadczeń kulturalnych. Bo ruch, zmienność, płynność to także postęp i rozwój.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)