Zanim „sPokolenie, czyli Gniew”
ujrzało światło dzienne, powstał blog „sPokolenie, czyli…”. Potem, w różnych
miejscach Szczecina, pojawiły się charakterystyczne wlepki. Wszystkie te
działania autora wydają mi się znamienne w kontekście całej jego twórczości, w
której dominuje zniechęcenie i rozczarowanie światem sterowanym mediami.
Znamienne o tyle, że założenie bloga o niewydanej jeszcze książce i „znaczenie”
miasta naklejkami bezpośrednio nawiązującymi do treści powieści, to metody
perswazyjne. Utrwalają one w świadomości odbiorcy obrazy, które mają
uruchomić skojarzenia, a tym samym pobudzić do pewnych działań.
![]() |
Wyblakła nieco wlepka. Kto przeczyta, będzie wiedział. Fot. Estera Zoc-Firlik |
„sPokolenie, czyli Gniew” Andrzeja
Te jest dla mnie formą komunikatu. Dość przejaskrawioną i groteskową. Przyznam,
że przed lekturą książki, sugerując się zdawkowymi opisami, spodziewałam się
realistycznej rejestracji naszej polskiej rzeczywistości. Od razu prostuję, nie
spodziewajcie się drodzy czytelnicy obrazów „z życia wziętych” czy „trudnych
spraw”. Losy bohaterów są dość wyjątkowe i raczej nie spełniają wymogów dramatu
obyczajowego. Bo czy często się zdarza, że dyrektor, a raczej były dyrektor
urzędu wikła się w handel marihuaną, a popularny niegdyś niedoszły prezydent
staje się zwyrodniałym potworem?
Kumulacja, spotęgowanie,
nawarstwienie emocji i pewna skrótowość fabuły cechuje najnowszą powieść
Andrzeja Te. To opowieść o eskalacji gniewu, prezentacja skrajnych postaw
zrodzonych z poczucia krzywdy i odrzucenia. Bohaterowie mają dość sterowania,
układania ich podług i według czyjegoś widzimisie. Chcą wziąć życie w swoje
ręce, wyłonić się z masy, zostać zapamiętanym. Drogą jest gniew i bunt. Tylko w
ten sposób mogą osiągnąć cel.
W wielu recenzjach piątej już w
dorobku pisarza książki zwrócono uwagę na wulgaryzmy. Dla mnie ważniejsza jest
sama, dość specyficzna, konstrukcja zdań. Są to zdania nieskończone,
niedopowiedziane, choć postawienie stanowczej kropki na końcu sugeruje ich zamkniętą
formę. Na przykład: „Czasami czytał, co nabazgrali na kartce. Czasami nie
musiał, bo.” lub „Miłym i dość kluczowym dodatkiem było to, że mój papier miał
wysoką jakość (choć gramatura zbliżona do grubej serwetki), a kosztował tyle,
co najtańszy, szary, przez który przebijają się palce, maczają w.” Oprócz
dosadnego języka i nasycenia kolokwializmami autor zastosował liczne
odniesienia do popkultury. Powieść jest zatem splotem niedopowiedzeń, uogólnień
i symboli, a także odwołuje się do haseł i zwrotów utrwalonych w powszechnej
świadomości.
W moim odczuciu „sPokolenie, czyli Gniew” Andrzeja Te jest nie tyle diagnozą społeczną, ile potrzebą
wyartykułowania własnych pretensji do świata. Swoją książką wyraża brak
akceptacji dla otaczającej rzeczywistości, pokazuje jak cienka może być granica
między zmęczeniem i frustracją, a gniewem i konsekwencjami z niego wynikającymi.
polecam książkę, surrealistyczna a zarazem dziwnie bliska. myślę, ze mogłaby być podstawą do nakręcania równie ciekawego filmu. Z przyjemnoscia obejrzałbym taką ekranizacje:)
OdpowiedzUsuńA o filmie nie pomyślałam...hmmm, no kto wie, może faktycznie efekt byłby ciekawy :)
Usuń