Jałowe wydają mi się
dyskusje o tym co się podoba, a co nie. Niby wszyscy
wiemy, że o gustach się nie dyskutuje, a jednak odczuwamy nieodpartą potrzebę,
żeby przekonać antagonistę, że się myli. I tak na przykład trwa spór o nową
Filharmonię, i mieszkańcy Szczecina nie mogą się dogadać: zachwyca czy nie.
![]() |
Nowa Filharmonia Fot. Estera Zoc-Firlik |
Cała ta dysputa, walka
na argumenty, spór o to, kto się zna na architekturze, a kto nie, naprawdę mnie
już męczy, a nawet z lekka irytuje. Tym bardziej, że kwestia estetyki nie jest
naszą najmocniejszą stroną. Jako mieszkanka Szczecina byłabym szczęśliwa, gdyby
w końcu szczecinianie odwrócili wzrok od gmachu Filharmonii i zadbali o swoje
otoczenie w promieniu kilkunastu metrów. Niestety podobna determinacja w
eksponowaniu swoich "jedynie słusznych" poglądów nie sięga własnego
podwórka czy płyty chodnikowej, na której akurat stoimy. Jakoś nasze poczucie
estetyki traci nagle sygnał niczym telefon zasięg, kiedy rzucamy pod siebie
opakowanie po chipsach czy ignorujemy "gorący produkt" naszego
pupila. W nosie mamy też czy nasz pomysł na nowe okna lub kolorystykę balkonowej
wnęki harmonizuje z wyglądem zabytkowej kamienicy.
Co smutne, prędzej
powiemy drugiej osobie "Co Ty, oczu nie masz, przecież to
szkaradzieństwo", kiedy usłyszymy, że podoba mu się nowa Filharmonia niż
zwrócimy uwagę, kiedy ktoś inny na naszych oczach zaśmieci chodnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)