sobota, 19 stycznia 2013

Egzamin z "Zemsty nietoperza"


To był egzamin zarówno dla mnie, jak i dla Norberta Twórczyńskiego. Dla mnie z wrażliwości muzycznej, dla Twórczyńskiego z umiejętności, jakie nabył w Akademii Sztuki. O czym mowa? O spektaklu Zemsta nietoperza, który jednocześnie był egzaminem dyplomowym studenta Wydziału Edukacji Muzycznej. Te niezwykłe wydarzenie miało miejsce 18 stycznia w wielkim namiocie Opery koło Urzędu Celnego.

Źródło: akademiasztuki.eu

Przyznaję się, że wcześniej nie przepadałam ze operową artykulacją. Nie potrafiłam też zrozumieć na co orkiestrze dyrygent. Nie mówię, że po jednej wizycie w operze rozwiałam swoje wątpliwości i zmieniłam upodobania. Na pewno było to ciekawe doświadczenie, które pozwoliło oswoić i przyswoić tę dziedzinę sztuki. Z całą pewnością walorem była muzyka (skomponowana przez Johann’a Strauss’a syna) wykonywana na żywo przez orkiestrę. Nie mi oceniać technikę, gdyż nie mam w tym zakresie odpowiedniej wiedzy, ale czuję, a to akurat wydaję mi się znacznie ważniejsze w odbiorze sztuki. A mój odbiór był jak najbardziej pozytywny. Harmonia dźwięków, ale i harmonia całej orkiestry (zasługa dyrygenta?) podziałała na mnie kojąco, oddalając codzienne bolączki. O dziwo, nie drażniły mnie partie śpiewane (po niemiecku). Choć z drugiej strony niewdzięczny ze mnie słuchacz, bowiem znów mój brak wiedzy nie pozwolił (być może) docenić wirtuozerii wykonania.

Całość przypominała mi barwną mozaikę, której każdy element gra niebagatelną rolę, zaś idealna synchronizacja stanowi o sukcesie. Każdy najmniejszy dysonans, potknięcie, nierówność mogły zachwiać ostatecznym kształtem. Uczestnicy całego spektaklu wykazali się maestrią i profesjonalizmem, co pozwoliło im na swobodne dygresje nie związane z przedstawieniem, a dotyczące broniącego tytułu Norberta Twórczyńskiego. Sytuacja nie do powtórzenia, tym bardziej się cieszę, że byłam tam właśnie wtedy. To była dawka nowych, nieznanych wcześniej doznań w lekkiej i żartobliwej oprawie. Jedynym mankamentem były dochodzące od czasu do czasu odgłosy z zewnątrz, które zagłuszyły mi parę razy kwestie bohaterów.

Warto doświadczać nowych rzeczy. Odkrywać i poznawać. Przełamywać opory i uprzedzenia. Zadbać czasem o duchową strawę. Dziękuję Aniu ;-) A trochę więcej na temat Zemsty nietoperza na oficjalnej stronie Opery na Zamku.

2 komentarze:

  1. Opera, w tym przypadku operetka, operetce nie równa. Ot przykład - Straszny Dwór we Wrocławiu, Lublinie i w Operze narodowej w Warszawie. Wrocław idealny pod względem śpiewu, Lublin, przytulna salka, świetna muzyka, wawa rozmach i gra aktorska. Proponuję pozwiedzać i przynajmniej raz obejrzeć te samą sztukę w kilku wydaniach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będę miała taką możliwość, to oczywiście. Trudno coś oceniać, kiedy po pierwsze jest się laikiem, a po drugie nie ma się porównania.

      Usuń

Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)