sobota, 8 września 2012

Zrób to w Szczecinie. Alternatywny przewodnik nie tylko dla turystów

„To przewodnik subiektywny” zapowiadają we wstępie autorzy: Adam Zadworny, Ewa Podgajna, Anna Łukaszuk i Przemek Głowa. Oznacza to, że rekomendują nie tylko sztandarowe miejsca, których nie wypada przegapić w czasie pobytu w Szczecinie. Polecają również te, które są ważne z ich punktu widzenia i doskonale definiują miasto. W wędrówce po Szczecinie wspierają autorów między innymi Łona i Webber, szczecińscy hiphopowcy czy Sylwester Ostrowski, jazzman mający duży wpływ na powołanie Akademii Sztuki w Szczecinie.




Wydany na kredowym papierze i w sztywnej okładce, przewodnik składa się z dwóch części: pierwszej zaadresowanej do krajan i drugiej, anglojęzycznej, skierowanej do zagranicznych obieżyświatów. Części owe dzielą się z kolei na cztery rozdziały (niczym cztery strony świata), z których każdy wskazuje odmienny kurs. W pierwszym, zatytułowanym „Patrz i podziwiaj” (Look and admire), autorzy opisują miejsca, które warto zobaczyć. Co ważne, te szczególne i wyjątkowe punkty na mapie turystycznej pokazane są z różnych perspektyw. Zwiedzającego zachęca się nie tylko do ogólnego, całościowego spojrzenia na Szczecin. Proponuje się również uważniejsze lustrowanie otoczenia, zwrócenie uwagi na detale, jak na przykład na gryfa obecnego czy to na starych pompach, czy na elewacjach niektórych budynków. Przewodnik prowadzi też tropem kotwicy, skrzydlatych pomników, zaprasza do wyprawy kajakiem, odkrywa drewniany Szczecin. Za godne uwagi autorzy uważają również takie miejsca jak Pogodno, dzielnicę stylowych will i pałacyków; Cmentarz Centralny będący jednym wielkim ogrodem botanicznym czy Łasztownię, gdzie niegdyś tętniło życie, a w chwili obecnej trwają rozmowy o jej zagospodarowaniu. Rekomendując punkty reprezentatywne, przewodnik nie omijaja tych, które straciły swój dawny blask.



„Idź do teatru albo do kina. Spójrz na mury, zajrzyj do bunkra” (Go to the theater or cinema. Look at walls and inside a bunker) to tytuł następnego rozdziału. Pokazuje on artystyczne oblicze Szczecina i udowadnia, że miasto nie jest wcale kulturalną pustynią. Oprócz oczywistości, takich jak wizyta w Teatrze Współczesnym firmowanym nazwiskiem Anny Augustynowicz czy w najstarszym kinie świata Pionierze, „Zrób to w Szczecinie” poleca odwiedziny w Galerii pod Sukniami, która to prezentuje twórczość niepełnosprawnych artystów. Warto też, według autorów, skusić się na kawę w Odra Zoo, klubokawiarni i galerii jednocześnie. Lokal, prowadzony przez malarza Macieja Osmyckiego i muzyka Ludwika Przełomskiego, ze względu na sąsiedztwo Akademii Sztuki często gości młodych artystów. Sztukę można spotkać także na ulicy, czego przykładem są graffiti na filarach Trasy Zamkowej czy ekologiczny mural przy alei Wyzwolenia. Nie brakuje również propozycji edukacyjnych, przydatnych zwłaszcza dla rodzin (wystawa „Astronomiczna Eureka” z dmuchanym planetarium czy trasa „II wojna światowa” w szczecińskich podziemiach).


Z „Wybierz się na zakupy” (Go shopping) przybysz z innego miasta dowie się, gdzie można wyszperać ciekawe gadżety (giełda samochodowa w Płoni) czy kupić markowe ciuchy (Galeria Kaskada, Galaxy). Odzież z metką znajdzie się nie tylko w galeriach handlowych. Zamiennikiem, i to zdecydowanie tańszym, dla tropicieli okazji stanie się wizyta w jednym z szczecińskich second-handów na ulicy Jagiellońskiej. Pobyt w Szczecinie to także wyśmienita okazja na wypad do Berlina, w którym można się znaleźć mniej więcej w dwie godziny. W ostatnim rozdziale „Zjedz i wypij” (Eat and drink) pojawia się cały wachlarz propozycji, gdzie strudzony zwiedzaniem turysta dobrze zje i wypije. Będąc w Szczecinie, nie można nie zjeść popularnego pasztecika. Najlepiej w barze Pasztecik na alei Wojska Polskiego, który swym wyglądem nie zmienił się chyba od lat osiemdziesiątych XX wieku. Warto też skusić się na którąś ze śledziowych wariacji w restauracji Na Kuncu Korytarza - wszak miasto słynęło niegdyś z handlu śledziami. Wieczorem zaś należy odwiedzić któryś z szczecińskich pubów, na przykład Starą Komendę, gdzie skosztuje się warzonego na miejscu piwa. Jeśli posłuchać muzyki na żywo, to koniecznie we Free Blues Clubie, a na pląsy do białego rana do obleganego Hormona.


Pytanie, czemu właściwie opisuję przewodnik po Szczecinie? Widział ktoś, żeby miejscowy posługiwał się informatorem turystycznym, poruszając się po własnym mieście? Co to, my nie znamy Wałów, nie jeździmy Trasą Zamkową, nie jedliśmy sławetnego pasztecika, nie wiemy, gdzie zjeść i dobrze się pobawić?! - zakrzyknąłby niejeden pewnie szczecinianin. Otóż z tą wiedzą na temat miasta dyskutowałabym. Mimo że interesuję się Szczecinem i staram się pogłębiać moją wiedzę o nim, to parę atrakcji i ciekawostek wymienionych w „Zrób to w Szczecinie” było dla mnie zaskoczeniem. Mając świadomość tego, że są ludzie, którzy wiedzą jeszcze mniej, śmiem zasugerować, że po ten alternatywny przewodnik sięgnąć powinni również sami mieszkańcy. Idąc za wskazówkami, należałoby spojrzeć na miasto z innej perspektywy, zwolnić kroku, skupić się na detalach. W zasięgu wzroku mamy zazwyczaj to, co jest na wysokości naszych oczu. Kiedy zatem patrzymy na kamienice, widzimy ziejące odorem, odrapane bramy, często okupowane przez wątpliwej reputacji osobników. Gdybyśmy jednak zadarli wyżej głowy i przyjrzeli elewacjom niektórych budynków, odkrylibyśmy wiele fascynujących szczegółów: misterne gzymsiki, motywy roślinne okalające okna lub ludzkie ciała i głowy wplecione w strukturę kamienicy. Nie wszystkie zresztą bramy straszą, wiele z nich jest przykładem znakomitej snycerskiej roboty i reprezentuje epokę, w której powstały.


Warto przeczytać „Zrób to w Szczecinie” nie tylko dlatego, że proponuje zmianę perspektywy i bardziej detaliczny ogląd otaczającej rzeczywistości. Lektura przewodnika przynieść może wiele niespodzianek, wzbogacić naszą wiedzę. Większość z nas zna film Jarosława Żamojdy „Młode wilki”, którego akcja dzieje się właśnie w Szczecinie. Nieliczni jednak wiedzą, że miasto „wystąpiło” w roli Paryża w obrazie Jacka Bromskiego „Alicja” z 1979 roku. Nie każdy też wie, że gród Gryfa odwiedził znany bajkopisarz Hans Christian Andersen. Spędził on noc w Hotelu Pruskim dzisiaj jest to siedziba sądu apelacyjnego. Nie upamiętnia tego faktu żadna tablica, ale przyznajmy szczerze ilu z nas czyta te tablice? Takich ciekawostek ożywiających miejsca pozornie nam znane jest więcej, lecz zdradzać wszystkich na ma sensu. Zwrócić chciałam za to uwagę na jeszcze jeden atut przewodnika - to wypowiedzi znanych osobistości. Prywatne i subiektywne szczecińskie enklawy polecają głównie artyści. Poznając je zyskujemy szersze spojrzenie na Szczecin, mimo że świadczą one o czyichś osobistych preferencjach. Nie każdy bowiem przepada za spacerami po Golęcinie czy Gocławiu, jak czynić ma to w zwyczaju Mitro Dymitriadis szczeciński Grek, muzyk i organizator biesiad greckich. Z kolei Sylwester Ostrowski, saksofonista i założyciel Stowarzyszenia Orkiestra Jazzowa, odpowie tym, dla których Szczecin jest za daleko od Warszawy (w kontekście aktywności muzycznej), że za to blisko Nowego Jorku. To właśnie nasze miasto odwiedzają jazzowi amerykańscy giganci.
Jeśli o mnie chodzi, mam już w głowie rozrysowany plan podróży, wypunktowane najważniejsze kierunki. Odwiedzę miejsca, których jeszcze nie widziałam - i te opatrzone, od lat znane, również. Spacerując powoli, wyostrzę wzrok, zwrócę uwagę na szczegóły. Może odkryję coś nowego?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)