Czasem (trochę jak starsza pani bądź wścibska stara baba) wyglądam przez okno i obserwuję, co się dzieje na zewnątrz. Zazwyczaj niewiele. Najwięcej emocji budzi piaskownica. Całkiem zwyczajna, ale wyraźnie ma w sobie jakiś magnes. Z rzadka można zobaczyć tam matkę z dzieckiem, o wiele częściej okupowana jest przez okolicznych menelków. Patrzę ja sobie na tych pijaczków i czasami szczerze im zazdroszczę. Czemu? Bo niewiele im do szczęścia potrzeba, tyle co na wino czy kilka piw. I jest dobrze. Są koledzy, jest piaskownica, świeże powietrze i całkowita wolność. Czasem nawet można uciąć sobie drzemkę na mięciutkim piasku. Tylko gdzie tu miejsce dla matki z dzieckiem?
Dzisiaj wyjątkowo spokojnie.
Myślę sobie wtedy, że są szczególnie uprzywilejowani. Otwiera się nad nimi ochronny parasol, a nad całą resztą pada deszcz. Bo co by było, gdybym usiadła na rzeczonej piaskownicy? Dostałabym mandat, to pewne. Dlatego się bunkruję, oglądam za siebie, piję z partyzanta jedno piwko, które zapewne każdy z nas lubi wypić na świeżym powietrzu. Natomiast obserwowani przeze mnie menelkowie otwarcie manifestują swoją alkoholową niezależność. I wkurza mnie to, że siedzą tacy cały dzień, siedzą i piją, piją i leją gdzie popadnie. Podejdą jeszcze i bezczelnie zapytają czy dam parę groszy na piwo. Przepraszam bardzo, ale piwo to ja mogę postawić koledze/koleżance, a nie jakiemuś pijakowi.
Do czego zmierzam. Istnieje taka inicjatywa jak „Piwo pod chmurką”, której celem jest zweryfikowanie ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Pomysłodawcy akcji, która zrodziła się w Szczecinie, a rozprzestrzeniła na całą Polskę, chcą by powstały strefy, w których można legalnie pić alkohol w plenerze. Mają świadomość, że ustawa uderza wyłącznie w obywateli, chcących spokojnie i kulturalnie napić się piwa. Nie zwalcza za to problemu, jaki wiąże się z rozpasanym menelstwem i alkoholizmem w ogóle. Bo nie oszukujmy się, zazwyczaj policjanci omijają problematycznych obywateli. Karę łatwiej wyegzekwować od nastolatka, zakochanej pary czy pana po pracy odreagowującego ciężki dzień piwkiem na ławce. Natomiast panów o buraczanych twarzach, stojących od rana pod sklepem ciężko zmotywować do uiszczenia opłaty, a co tu jeszcze mówić o zmianie stylu życia. Dlatego jak najbardziej popieram młodych szczecinian, którym chodzi nie tylko o to, żebyśmy mogli napić się piwa pod chmurką. Chodzi też o pewną kulturę picia, którą trzeba przeciwstawić zwykłemu menelstwu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam serdecznie na stronie Miasta Pudełek. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoim zdaniem, wyrazisz opinię o poście, a może wskażesz inną, ciekawą perspektywę :) Do miłego następnego ;)