Zgodnie
z zamiarem poznaję miasto poprzez detale. Nie tak dawno, w poście Sprejem
malowane pokazywałam naścienne formy ekspresji. Chcę ten temat ponownie
podjąć, bowiem podczas moich wędrówek „odkryłam” coś nowego.
Wspólnym
mianownikiem jest prostota wykonania. Uproszczone wizerunki zwierząt,
obwiedzione czarną linią i wypełnione bielą bądź szarością. Obok napis w formie
apelu lub komentarza. Ciekawsze i bardziej przemawiające niż na przykład
slogany typu (mogę trochę przekręcić): „Nie je się tego, co ma oczy” czy „Życie
nie polega na kupowaniu”. Nie żebym nie popierała samej idei, bo weganizm czy negacja
materializmu jest jak najbardziej słuszna. Chodzi mi bardziej o formę. W takiej
postaci te hasła zupełnie do mnie nie przemawiają. Te zaś, które zobaczyłam
ostatnio, zapadły mi w pamięć. Stąd dzisiejszy post.
A
oto udokumentowany przedmiot mej wypowiedzi:
Na ulicy Szafera
Miasto Pudełek (Fot. Estera Zoc-Firlik) |
Budynek przy ulicy Czesława
Miasto Pudełek (Fot. Estera Zoc-Firlik) |
I ostatni na Chopina
Miasto Pudełek (Fot. Estera Zoc-Firlik) |
PS.
Jeśli widzieliście gdzieś podobne, dajcie znać, chętnie udokumentuję.
Świetne! Zdecydowanie za mało spaceruję po mieście...
OdpowiedzUsuńPewnie masz dużo wartościowych rzeczy na głowie, a ja mogę sobie pozwolić na luksus wędrowania ;-)
Usuń